„Garderobiany”, wyjazd do teatru do Gniezna (s. kulturalna) – 23.03.2024 r.

23.03.2024 r., bardzo liczna grupa słuchaczy WUTW, wzięła udział w spektaklu teatralnym „Garderobiany” Ronalda Harwooda, w reżyserii Dan Jammetta w Teatrze Fredry w Gnieźnie. Ronald Harwood przedstawił w swej sztuce życie teatralne. Choć rzecz dotyczy niby tylko teatru i wokół niego się dzieje, odczytać można bez trudu cóż znaczy „zajrzeć za kulisy”, „wypaść z roli” albo z farsy zrobić tragedię.

Między Gar­derobianym a dyrektorem to­czy się walka prawdziwa i gra pozorów. Miesza się teatr z życiem. Wszyscy w tym gra­ją swoje role, ale i nagle przechodzą do zupełnie innych działań, by stworzyć ową szansę przeistoczenia się w kogoś. Ról się nie wybiera. Pisze je sytuacja, w której wszyscy się znaleźli. Trzeba się przystoso­wać. Nie jest to łatwe. Ma­rzenia, tęsknoty, nadzieje, mi­łość, zawiść i nienawiść – te wszystkie stany przeplatają się w błyskawicznym tempie. Cza­su jest mało – publiczność czeka. Ta publiczność – to zewnętrzność, to los. Piotr Cyrwus zagrał tę rolę gościnnie i dał popis znakomitego aktorstwa. Jego Garderobiany jest mistrzem ka­botyństwa, miękkości, szyb­kich reakcji na niespodziewa­ne wydarzenia, ciągłej zamia­ny: od usłużności i uległości, po bunt i gniewny ton. Wy­daje się tak wyćwiczony w swej życiowej roli gardero­bianego, że żadna zachcianka ani zniewaga dyrektora – aktora nie jest w stanie wy­trącić go z jego obowiązków. Umie chronić, umie walczyć, umie się upić i gwałtownie wytrzeźwieć. Wszystko zapla­nować, doprowadzić do wyj­ścia swego chlebodawcy przed kurtynę i zagrania tego wie­czoru „Króla Leara”. Nie prze­widział tylko jednego – śmierć dyrektora była cicha i nieteatralna. Reżyser prostymi środkami – zestawiając dwie  aktorskie osobowości – osiąga zamierzony efekt. Obaj tworzą wyraziste, zapadające w pamięć kreacje. Gorzka puenta w naturalny sposób prowokuje pytanie o granice poświęcenia i możliwą za to zapłatę.

To było prawdziwe zetknięcie się z żywym słowem chciałoby się dodać, że teatr to jedyne miejsce, które chroni piękno w złych czasach. Oby więcej takich wyjazdów.

Tekst – Barbara Staniszewska